Klątwa faraona zażegnana, więc mogę spokojnie zdać krótką relację z tego jak było :). Ale od początku…
Z tego co pamiętam w okolicach lipca/sierpnia postanowiliśmy z Mruwą, Przemkiem i Tomkiem wybrać się na tydzień do Egiptu na trening. Bez zwiedzania, bez kobiet, tylko my i woda (nie mylić z wódą 😉 ). Kupiliśmy najtańszą możliwą wycieczkę i niecierpliwie czekaliśmy na wyjazd. W międzyczasie Tomek miał wypadek w pracy (uszkodził sobie nogę), co niestety wykluczyło go z wyjazdu :(. Zamiast Tomka pojechał z nami Jacek…
Ponieważ wycieczka była załatwiana dość późno, nie udało nam się znaleźć wylotów z Wrocławia bo nie było już miejsc. Wybór, chcąc nie chcąc, padł na Katowice.
2 listopada wczesnym rankiem, dokładnie o 6:00, wyruszyliśmy samochodem w stronę Katowic. Zostawiliśmy auto na parkingu w okolicach lotniska i polecieliśmy do Taby, miejscowości na granicy Egipsko – Izraelskiej. Wydawało się, że Taba jest blisko Dahab, ale droga z lotniska do hotelu trwała wieki… prawie 4h!!!
Tego samego dnia w planach mieliśmy wycieczkę do bazy Freedive Dahab po sprzęt (boję, linę, balast) ale niestety dotarliśmy do hotelu tak późno, że ledwo załapaliśmy się na kolację. Umówiliśmy się więc z Lottą Ericson na drugi dzień, rano ok. 9:00. Zrobiła dla nas wyjątek, gdyż normalnie otwierają swój sklep i bazę o godzinie 12:30.
Po odebraniu sprzętu wróciliśmy do hotelu, ubraliśmy się w pianki i wskoczyliśmy do wody. Hotel Tropitel jest idealną bazą wypadową dla nurków – ok. 500m od Canyonu i 3,5km od Blue Hole. Pierwszy dzień spędziliśmy nurkując w okolicach Canyonu, a kolejne głównie na Blue Hole nurkując przy boi i linie.
I tak mijały kolejne dni. Wstawaliśmy przed 7 rano, o 7 byliśmy na śniadaniu a o 8:00 ruszaliśmy „taksówką” w stronę Blue Hole. Najlepiej jezdzić tam rano, o czym przekonaliśmy się już drugiego dnia, kiedy około południa na Blue Hole natarły tabuny rosyjskich freediverów i snorkelerów, którzy bardzo przeszkadzali w treningu. Raz przy wynurzaniu o mało nie przywaliłem głową w czyjąś monopłetwę!
Ogólnie wyjazd był udany. Ja jechałem z nastawieniem, że zrobię życiówkę, czyli przekroczę -31m. Udało się w trzeci dzień zanurkować na 32 metry, na pełnym luzie i jeszcze z dużym zapasem powietrza. Mierzyłem w 40m i chciałem tyle zrobić w następnych dniach ale niestety później dopadła mnie klątwa i z głębokiego nurkowania nici :(. Mogłem co najwyżej karmić rybki przetrawionym jedzeniem ;). Jacek pojechał z zamiarem zanurkowania na 40 metrów i udało mu się to w ostatni dzień :). Mruwa nie zrobił życiówki, ale zanurkował na 50m co jest dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę fakt, że od 2 lat nie nurkował tak głęboko. Przemek o ile dobrze kojarzę zszedł na ok. 18 metrów, do życiówki niestety zabrakło mu 3-4 metry.
Nie będę się więcej rozpisywał. Jak było, możecie zobaczyć na zdjęciach i na filmiku. Na pewno było ZDECYDOWANIE za krótko… 😉
7 Odpowiedź na Tydzień w Dahab
myszka napisał:
malo rybek widze, czyzby wszytskie padly po maczkowym dokarmianiu? 😉
Arielooss napisał:
Myśle, że ich nie dokarmiał tylko je zjadł stąd klątwa 😛
Wojtek Myszka napisał:
Ja bym film zmontował nieco inaczej:
1. Scena przy boi
2. Wszystkie zejścia w dół
3. Informacja że jesteśmy koło Australii (scena przy boi)
4. Zwiedzanie rafy z informacją, że to Wielka Rafa Koralowa
5. Wszystkie wypłynięcia
6, Powrót do hotelu.
I wszyscy zaliczyli swoje rekordy życiowe 🙂
maczek napisał:
No można by, ale do tego przydałoby się ujęcie jak płyniemy w jakimś tunelu… Np. takie jak na tym filmiku:
http://vimeo.com/13937882
😉
kam napisał:
Nie kumam co Was chłopaki kręci w tym schodzeniu coraz głębiej, ale pływanie wśród rybek wygląda uroczo, wy generalnie też 🙂
maczek napisał:
Nie skumasz dopóki nie zanurkujesz (na bezdechu) 🙂 Tego nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć…
Filmowa relacja z jesiennej wyprawy do Dahab — Spearfishing.pl napisał:
[…] Zapraszam do oglądania oraz do zapoznania się z krótka relacją z wyjazdu, którą znajdziecie tutaj. […]