Jednym z moich ulubionych filmów z dzieciństwa jest The Goonies Stefana Grajgóry (wł. Stevena Spielberga). Oglądałem go co najmniej kilkanaście razy i zawsze marzyłem, żeby przeżyć podobne przygody jak bohaterowie filmu i oczywiście znaleźć prawdziwy skarb piratów. Rysowałem mapy na kartkach z bloku technicznego i przypalałem je o drzwiczki rozgrzanego pieca gdy rodzice nie widzieli. Nadpalona i dziurawa mapa wyglądała bardziej wiarygodnie ;). Ale skarbu żadnego nie udało mi się znaleźć…
Ostatnio nasz kolega Dziku opowiedział nam o geocachingu. Znałem to określenie ale jakoś nigdy nie zgłębiałem tematu… Chodzi o szukanie skrytek (keszy) schowanych w różnych miejscach przez różnych ludzi. Skrytka to przeważnie pudełko z logbookiem, do którego wpisujemy kiedy udało nam się odnaleźć kesza oraz jakieś drobne „fanty” na wymianę. Jak uda nam się znaleźć kesza to możemy z niego coś zabrać i dołożyć coś od siebie. Informacje o skrytkach oraz namiary GPS na nie można znaleźć m.in. na stronie www.geocaching.com. Każdy może też oczywiście stworzyć własną skrytkę, schować ją gdzieś i udostępnić opis i namiary geokeszowej społeczności. To tak w dużym skrócie.
Tydzień temu pełni nadziei wybraliśmy się na poszukiwanie naszej pierwszej skrytki. Pojechaliśmy do Parku Klecińskiego. Skrytka miała być łatwa, typu multi-cache, czyli kilkuetapowa. Plan był dobry, wykonanie poszło trochę gorzej. Niestety nie udało nam się znaleźć pierwszego etapu, być może ktoś niezaznajomiony z tematem ją uszkodził albo wyrzucił. Albo po prostu jesteśmy słabymi szukaczami… Nie wiem. Zrezygnowani zakotwiczyliśmy na placu zabaw gdzie Tomek się trochę wyszalał. Nota bene bardzo fajny plac zabaw dla małych i dużych dzieci, na pewno jeszcze tu wrócimy.
Mimo początkowych niepowodzeń w ten weekend postanowiliśmy dać geocachingowi jeszcze jedną szansę. Wczoraj w południe ruszyliśmy do pobliskiego Parku Tysiąclecia na poszukiwanie skrytki… i udało się :).
Dzisiaj natomiast znaleźliśmy dwie kolejne skrytki w Parku Grabiszyńskim w okolicach cmentarza żołnierzy włoskich. Obie schowane w szczelinach w drzewach.
Pierwszą skrytkę udało się znaleźć bardzo szybko, przy drugiej GPS trochę wariował i źle pokazywał naszą pozycję. Długo nie mogliśmy jej znaleźć, w końcu gdy nadchodził czas powrotu do domu (czyt. jeden gagatek w wózku zaczynał marudzić z głodu a drugi zaczynał marudzić ze zmęczenia) postanowiłem na szybko sprawdzić jaką pozycję pokazuje GPS w telefonie myszki, bez nadziei, że cokolwiek uda się jeszcze znaleźć. Ale udało się 🙂 Niniejszym stwierdzam, że Samsung Galaxy S3 ma lepszego GPSa niż iPhone 4 ;).
Muszę przyznać, że zabawa nam się spodobała. Marzenia z dzieciństwa o poszukiwaniu skarbów nareszcie się spełniają. Geocaching to idealny sposób na spędzenie czasu na świeżym powietrzu. Tomkowi bardzo się spodobało i już nie może się doczekać następnych poszukiwań. My też :).
5 Odpowiedź na Poszukiwanie skarbów
christof napisał:
Fajna zabawa, domyślam się co żartownisie chowają do tych skrytek. Hint: kawał jak niewidomy poszedł na grzyby
maczek napisał:
Domyślam się co ty byś tam schował 😉
christof napisał:
Great minds think alike 😛
dziku napisał:
Super ze Wam się spodobało, można pomyśleć o założeniu wspólnego kesza w jakimś fajnym miejscu,pozdrowionka i powodzenia.w parku zachodnim macie cykl kilku lepszy,które maję doprowadzić do finalnego,polecam,spacer na polowe dnia:)
Święta, święta i po świętach... - SillyWalks napisał:
[…] Wielkanocne spędziliśmy w Łaziskach, gdzie babcia Danusia, zainspirowana naszymi poszukiwaniami skarbów, przygotowała (z pomocą Moniki i Marty) nie lada niespodziankę dla Tomka i […]