Wczoraj wczesnym popołudniem pojechaliśmy do Primošten, miasteczka położonego ok. 60km od Kasteli. Podobno jest to najpiękniej położone miasto w Chorwacji – mała osada zbudowana na wysepce, która kiedyś była połączona z lądem zwodzonym mostem a po inwazji tureckiej wysepkę połączono z lądem za pomocą ramp.
Najpierw pojechaliśmy na plażę. Plaża szeroka, kamienista, z piękną przejrzysta wodą. Morze dużo lepsze i bardziej przejrzyste niż w Kasteli. Niestety zapomniałem wziąć swoich płetw do freedivingu i balastu z pokoju, więc na miejscu za 30 kun wypożyczyłem jakieś plastikowe płetewki i 4kg ołowiu. Udało mi się zrobić kilkanaście nurów, płytkich bo na 6m (głębiej tam nie było). Pod wodą były trawy, kamienie, małe rybki i mnóstwo jeżowców. Potem popluskałem trochę z Tomkiem ale największą frajdę sprawiło mu skakanie do wody z pomostu. Na koniec myszka poszła sobie popływać a my siedzieliśmy na kocu z Szymkiem. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli iść do wody całą rodziną a nie na zmianę ;).
Z plaży poszliśmy do miasteczka szukać restauracji Toni. Wpisałem adres w Navigonie i szliśmy, szliśmy i szliśmy. Praktycznie cały czas pod górę. Gdy wg. GPSa dotarliśmy do celu okazało się, że to nie ta ulica, nie ma tam restauracji a za to jest kościół i cmentarz na wzgórzu z bardzo ładnym widokiem na okolicę. Przy okazji odpaliłem Geocaching.com i okazało się, że 19m dalej jest coś ukryte. GPS wskazywał na drzewo ale coś nam nie pasowało… Podpowiedź mówiła mniej więcej – „podążaj za aniołem na wprost od wejścia, szukaj po zewnętrznej stronie murów”. No i podążyliśmy z Tomkiem za wskazówką i bardzo szybko namierzyliśmy mały czarny pojemnik schowany w murze za kamieniem. W środku był tylko logbook ale udało nam się jeszcze wcisnąć drobnego fanta od nas :).
Restauracji ostatecznie nie odnaleźliśmy i poszliśmy do innej, na dole. Po jedzonku zaopatrzyliśmy się w lokalne wino nalewane prosto z beczki do plastikowej butelki po wodzie mineralnej. Wino bardzo dobre, produkowane z winogron, które rosną na wzgórzach dookoła Primošten. Na tych wzgórzach zbudowane są murki z kamieni po to, żeby nie osypywała się ziemia. Przy okazji kamienie mają takie działanie, że w dzień się nagrzewają i potem całą noc winogrona rosną sobie w ciepełku. Dzięki temu są niesamowicie soczyste i pyszne.
Niestety nie mamy zdjęć ani winnic, ani Primošten z najlepszego punktu widokowego. Mieliśmy je zrobić wracając ale było już ciemno :(.
Jutro opuszczamy Kastelę i dopiero zacznie się przygoda. Nasz cel to Mostar i Sarajevo.